Wychowanie

Wiele kobiet zbudowana jest tak, że bardzo pragną dziecka. Może nie teraz, może nie za rok, ale kiedyś – tak! Dziecko to będzie dopełnienie mojego życia, mojej kariery, mojego związku, nie wyobrażam sobie bez tego życia.

Kiedy już druga kreska pojawi się na teście, przyszła matka zaczyna snuć plany. Czyta książki o ciąży i macierzyństwie, i pierwszych tygodniach połogu. Wchodzi na fora internetowe i dowiaduje się ile jeszcze tak naprawdę nie wie, czyta więc więcej i więcej, i jeszcze trochę.

I zaczyna robić plany: karmienie wyłącznie piersią do 6 miesiąca, a do roku przy suplementacji dorosłym jedzeniem. Nie będę bujała i od razu nauczę dziecko samo spać. Każde da się nauczyć, to tylko dziecko! Słoików nigdy nie podam, przecież można samemu gotować. U mnie zawsze będzie posprzątane, poprane, a moje życie towarzyskie w ogóle na tym macierzyństwie nie ucierpi. Związek? Pozostanie na pierwszym miejscu, ale będzie je dzielił z dzieciem. A jeśli chodzi o poród – wyłącznie siłami natury i bez wspomagaczy w postaci znieczulenia.

Przychodzi rzeczywistość i niektóra matka daje radę sprostać swoim własnym wymaganiom, które, jak myśli, nakłada na nią społeczeństwo, rodzina, położna środowiskowa. Ta, która jednak musi troszkę spokornieć ma wyrzuty sumienia, bo przecież dlaczego podawać butelkę, skoro jest cyc? Z jakiej racji nie jest poprane i poprasowane? Słoik? Wyrodna matka.

O czym my jednak mówimy, kiedy personelowi medycznemu brakuje niekiedy elementarnej wiedzy na temat takich spraw jak karmienie, rozszerzanie diety czy leczenie odparzeń? Skąd ta matka ma czerpać wiedzę jak nie z internetu, skoro jej własna matula uczona była zupełnie inaczej i z dobrej wiary, i przeświadczenia daje tzw. dobre rady?

Jestem za tym, aby kobiety, które dopiero planują ciążę przychodziły na szkołę rodzenia, by dowiedzieć się co nie co na temat macierzyństwa. Potem jest już jakby… po ptakach.

😉

Leave a comment